Dobraa, chce mi się trochę postukać w klawkę xD
To sobie napiszę opowiadnie hmm.. 10-częściowe.
Zaczynam ^^
Część 1:
Był słoneczny poranek w Grzybowym Królestwie. Mario siedział w domu i popijał herbatkę, a Luigi wyszedł wieszać pranie. Nagle do domu weszła Peach. Powiedziała mu:
-Cześć Mario! Słuchaj...
-Tak?..
-Słyszałeś może o Królestwie Groszku?
-Niee?
-Bowser nawiedził to urocze królestwo i teraz mieszkańców zamienia w potwory różnej maści!
Gdy Mario to usłyszał, zaczął kaszleć, zakrztusił się popijaną herbatą. Peach zawołała Luigiego. Gdy Luigi zjawił się w domu i zobaczył co się dzieje z Mariem, obiegł do sypialni braci i przyniósł swój młotek. Podszedł do Mario i z całej siły rąbnął go młotkiem w plecy. Cud, że go nie zabił..
-Dzięki Luigi-powiedział Mario-Ale aż tak mocno walnąć mnie nie musiałeś.
-Przepraszam-powiedział Luigi ze skruchą.
-Nic się nie stało-Mario przebaczył Luigiemu, a następnie zwrócił się do Peach:
-W jakie potwory zamienia Bowser mieszkańców Królestwa Groszku?
-W rozmaite. Wigglery, Bob-Omby, Goomby....
-Zajmiemy się tym, Peach-odparł Mario-Dziękujemy za informację.
-Nie ma za co-powiedziała Peach i wyszła.
-To od czego zaczniemy?-zapytał Luigi, gdy bracia byli już sami.
-Spakujmy się-zarządził Mario
Bracia poszli do swojej sypialni, wyjęli z szafki dwa pokaźne plecaki i zaczęli do nich pakować rozmaite rzeczy. Potem postanowili zrobić zakupy. Poszli więc do pobliskiego sklepu i kupili tam kilo grzybów, 3 kilo Kwiatów Ognia i kupili również trochę wody-gdyby chciało im się pić.
-A teraz musimy poprosić Yoshiego o pomoc.
Bracia wynajęli w porci łódź i wyruszyli w podróż na Wyspę Yoshich...
I jak? Podobało się? Oceniajcie, byle nie za ostro xD
Offline
Taa wiem, polak to nie moja najmocniejsza strona, wolę języki obce (tzn. angielski, innych się nie uczę xD)
A SuperLuigiemu nie dorównam, choćbym jak się starał.
Ocena pasi xD
A z młotkiem to powinno być śmieszne xDD
Offline
Nutkę dramatyzmu mogę dodać w następnych częściach... Oczywiście jeśli userzy będą chcieli xD
Offline